Niestety to, co dobre szybko się kończy. W weekend 19-20.10.2019 odbył się w Bydgoszczy Konwent Multifandomowy Bykon 2019. Jakaż była nasza radość, że w końcu mamy coś na miejscu i nie będzie trzeba robić eskapady na drugi koniec Polski. Oby Bykon na stałe powrócił do kulturalnego kalendarza miasta, gdyż było widać, że głód takich spotkań wśród uczestników był wielki. Tegoroczną edycję odwiedziło ponad 750 uczestników, którzy nie tylko mieli do dyspozycji liczne atrakcje, ale również mieli możliwość noclegu w miejscu, gdzie konwent się odbywał. A warto było zostać na miejscu, gdyż część atrakcji była dostępna 24/7. Chociaż po co nocleg. Po pierwsze atrakcje do białego rana, po drugie afterki w zaprzyjaźnionych bydgoskich lokalach. Dla każdego coś miłego. Już od samego sobotniego poranka korytarze III LO w Bydgoszczy pękały w szwach.
Wśród licznych atrakcji oczywiście nie mogło zabraknąć wielu stoisk z praktycznie wszystkim, czego uczestnicy mogli zapragnąć. Gadżety, komiksy, książki, anime. Stoiska z "magicznymi" przedmiotami, słodyczami z Japonii, elementami garderoby w klimatach cyberpunk'a. O czym tylko najdziwniejszym uczestnicy pomyśleli, na pewno tam było.
Dla bardziej wymagających też coś się znalazło. Klimatyczne, industrialno-Sci-Fi rzeźby, które dodałyby mega klimatu wystrojowi wnętrz naszych domów.
Czym byłby konwent bez jego kluczowego elementu? Cosplay rządził na każdym kroku, a fantazji uczestnikom nie brakowało. Chodząc tam w normalnym ubraniu, czuliśmy się prawie jak odmieńcy... chyba się starzejemy ;-) Za rok i my wbijemy się w jakieś przebrania. Ciekawe czy przebijemy hybrydę Thanosa i klauna z "It"?
Były jednak również atrakcje bardziej przyziemne. Każdy, kto chciał mógł uczestniczyć w LARPach, sesjach RPG lub wbić się na kareoke. Tu poziom był różny, od akceptowalnego po częstotliwości wybijające okna w sąsiednich kamienicach.
Od samego rana na głodnego, więc w niektórych zaczął wzbierać gniew i odbijało się to na ich psychice. Na szczęście na horyzoncie ukazał się raj z kuchnią japońską. Szybki pit-stop i można ruszać dalej.
Akumulatory podładowane ruszamy na prelekcje. Tematyka wszelaka, od Hentai po seryjnych morderców i archeologię. Można było posłuchać i podyskutować o wszystkim, a zaproszeni goście znali się na rzeczach, o których opowiadali. My akurat wpadliśmy na prelekcje poświęcone grom kontra historia, broni białej występującej w grach i jej przydatności w realnym świecie, najgłupszym błędom seryjnych morderców, przez które wpadli oraz postapokaliptycznej wizji przetrwania w naszym mieście po ataku nuklearnym.
Paulinie szczególnie spodobał się wykład o broni białej ;-)
Aby do końca mi tam nie zasnęła, ruszyliśmy na najwyższe piętro, gdzie czekał na nas powrót do lat dzieciństwa. Sala retro gier konsolowych i komputerowych. Standardowo widząc CRTka i podpięte pod niego pistolety, nie mogłem się powstrzymać. Próbowałem jeszcze nawalanek, ale na konsoli Paulina była bezkonkurencyjna. Dostałem niemiłosierny oklep. Dobrze, że w rzeczywistości jest nie za duża i w miarę spokojna, bo byłby z nią problem ;-)
Jakież było nasze szczęście, gdy zaraz obok znaleźliśmy salę z planszówkami. Można było sobie bezstresowo pograć lub się trochę poemocjonować turniejami w Totem oraz Rosyjską Ruletkę. W ten drugi tytuł nie mogliśmy sobie odpuścić partyjki. Tym razem wziąłem rewanż za łomot, jaki dostałem na konsoli.
Niestety jak wspomniałem na wstępie, wszystko, co dobre szybko się kończy. Po tegorocznym Bykonie pozostały nowe znajomości, wspomnienia oraz programy i identyfikatory ;-)
Do zobaczenia za rok... a może szybciej!