FOTORELACJA - 70. NOC PLANSZÓWEK CENTRUM GIER PEGAZ
W końcu po dwóch weekendach z rzędu spędzonych na Śląsku nadszedł czas na imprezę u nas na miejscu w Bydgoszczy. Bardzo byliśmy wygłodniali naszej kolejnej Nocy Planszówek, gdyż poprzednia edycja przeszła nam koło nosa z powodu wyjazdu. Na szczęście ten weekend sobie zarezerwowaliśmy na najlepszy planszówkowy lokalny event, 70. Noc Planszówek. Tradycyjnie Bartek i ekipa z Centrum gier Pegaz stanęła na wysokości zadania i przygotowała świetną imprezę. Z edycji na edycję jest coraz lepiej i strach pomyśleć co to będzie za jakiś czas ;-)
Sobota 08.02.2020 wybija 16:30, trzeba się ruszyć z domu, żeby zdążyć na 17:00 na start imprezy, która już tradycyjnie odbywa się w hali pomp bydgoskiego Muzeum Wodociągów. Miejsce to tworzy niepowtarzalny klimat każdej Nocy Planszówek.
Oczywiście standardowo impreza rozpoczęła się dla nas od chwili przygotowań. Ja momentalnie gotowy z aparatem do pstrykania kolejnych fotek, a Paulina toczyła zażartą walkę ze swoimi nowymi zabawkami, którymi wszystkich dręczy i stresuje, kręcąc filmy i prosząc o kilka słów do mikrofonu.
Bardzo szybko, jeszcze przed siedemnastą, sala zaczęła się wypełniać graczami. Na miejscu dostać się na imprezę było bardzo ciężko i można było liczyć jedynie na dobre serce Bartka, gdyż nie było żadnych szans na zakup biletu. Wszystkie się rozeszły już na kilka dni przed imprezą.
Jak zwykle na graczy czekały niezliczone tytuły z Pegazowej wypożyczalni i nikt nie miał problemu, aby znaleźć coś dla siebie i spędzić cały wieczór i noc na genialnej zabawie.
Jednak Noc Planszówek to nie tylko wypożyczalnia. Pegaz dba, aby co edycję na graczy czekały dodatkowe atrakcje i nie mówimy tu wyłącznie o kawie i "chińczyku", aby gracze byli w formie, najedzeni i napompowani kofeiną. Growych atrakcji jest zawsze dużo. Oprócz tytułów, które są już ogólnie znane i dostępne, pojawiły się również prototypy. Jeden z nich przywieźliśmy sami ze Spodka, aby pokazać go w Bydgoszczy. Ostium, bo o nim mowa, mimo iż prototypowy, to ku naszemu lekkiemu zdziwieniu już całkiem dobrze znany graczom i jak się okazało bardzo zachwalany. Gra Marka i Wojtka zbierała naprawdę dobre opinie.
Oprócz tego 70. edycję zaszczycili swoją obecnością również wydawcy. Z trójmiasta zawitali panowie z What The Frog ze swoją genialną karcianką Elekt, która ciągle się rozwija i powstają kolejne dodatki oraz nowym tytułem, który dzięki nim pojawi się w polskiej wersji językowej. Tsukuyumi to totalnie asymetryczna strategia, gdzie walczymy o każdy skrawek planszy i nie tracimy czasu na takie banały, jak zbieranie surowców czy budowa czegokolwiek. Tu chodzi jedynie o walkę, a plansza ocieka wręcz negatywną interakcją. Dorzućmy do tego genialne działającą mechanikę kart oraz "neutralną" rasę, która tak do końca neutralna nie jest i każdy z graczy może jej używać dla własnych korzyści, a otrzymamy tytuł obowiązkowy dla fanów gier strategicznych. U nas Tsukuyumi wylądowało momentalnie na wishliście na 2020. Mateusz i Marcin z WTF... (tak, skrót nazwy mają genialny... mistrzostwo) robią naprawdę kawał dobrej roboty.
Grzegorz, mimo że kontuzjowany, zawitał na Noc Planszówek z chyba wszystkimi tytułami, jakie Portal ma w ofercie, jednak król był tylko jeden. Wszyscy zagrywali się w premierowy tytuł Ishtar i nie było chyba nikogo, kto od stołu wstawałby rozczarowany.
Nie zabrakło również drugiego Grzegorza z Galakty, który prezentował graczom najnowszą odsłonę Catanu. Tym razem wraz z Gwiezdnymi Osadnikami ruszamy na podbój kosmosu.
Wszyscy grali i dobrze się bawili, jednak co jakiś czas zerkali nerwowo przez ramię, czy nie czai się przypadkiem gdzieś w oddali mała blondynka z kamerą. Co chwilę kogoś łapała i nękała pytaniami. Nie udało się nawet umknąć Piotrkowi z Pokoju Geeka.
Były też piękne historie rodzinne. Paulina w gąszczu graczy znalazła swojego dawno zaginionego brata bliźniaka... podobni prawda? Dla ułatwienia mała podpowiedź, Paulina po lewej, Marcin po prawej ;-)
Z godziny na godzinę graczy przybywało i zaczynało się wydawać, że hala pomp osiąga swój limit. Jak tak dalej pójdzie i frekwencja będzie rosła, to wkrótce Pegaz na swoje Noce Planszówek będzie musiał szukać innej lokalizacji, zdolnej pomieścić takie tłumy ;-)
Jednak niekwestionowaną gwiazdą wieczoru była Marta z Lacerty, która dzielnie dwoiła się i troiła prowadząc rekordowy turniej w Patchwork Doodle, w którym wystartowało grubo ponad 50 osób grających symultanicznie. Walka o nagrody trwała do końca i aby wyłonić zwycięzcę, ostatecznie była potrzebna dogrywka, ale się w końcu udało.
Aby tradycji stało się zadość, nie mogło zabraknąć losowania wspaniałych gier wśród uczestników Nocy Planszówek.
Zabawa trwała w najlepsze i najwytrwalsi walczyli na planszach jeszcze grubo po północy.
Nas w końcu dopadło zmęczenie i postanowiliśmy ruszyć przed pierwszą w nocy w drogę powrotną, aby podładować trochę akumulatory przed kolejnym ciężkim tygodniem w pracy. Muzeum Wodociągów żegnało nas jak zwykle pięknie podświetlone. To miejsce naprawdę nocą ma swój urok i niepowtarzalny klimat.
Noc Planszówek jak zwykle była świetnym przeżyciem. Masa znajomych, świetne gry, wiele atrakcji. Czego chcieć więcej? Jeździmy praktycznie po całej Polsce, jednak zawsze wracamy z ogromną przyjemnością na Noc Planszówek Pegaza, bo mają one w sobie "to coś". 70. edycja przeszła do historii, a my już czekamy na 71. Teraz jeszcze tylko pozostał drobny dylemat odnośnie kolejnego celu podróży... Gralicja w Krakowie czy Grawitacja w Toruniu, niestety nie możemy się rozdwoić, chociaż bardzo byśmy czasami chcieli.
Do zobaczenia!