TARGI GRA I ZABAWA ORAZ FESTIWAL GRAMY - FOTORELACJA
Nareszcie znowu w domu po wyczerpujących dwóch dniach spędzonych w Gdańsku. Tyle czekania i nim się człowiek obejrzał, weekend minął bezpowrotnie... i to nie byle jaki weekend, spędziliśmy go na Targach Gra i Zabawa oraz towarzyszącym mu Festiwalu Gier Planszowych GRAMY. Masa wrażeń, masa gier, tabuny odwiedzających, niezliczona ilość znajomych. W telegraficznym skrócie postaramy się wam, choć w niewielkim stopniu oddać klimat tej imprezy, abyście w 2020 już nie mieli żadnych wątpliwości, czy warto się pojawić. Zapraszamy na relację.
Piątek, godzina 14:00 ruszamy w drogę. Rekreacyjna jazda, przystanki, wyżerka i w końcu około 18:00 docieramy do hotelu. Dzień wcześniej, aby trochę odpocząć po podróży i już od samego rana w sobotę rzucić się w dziki tłum graczy. Sobota, pobudka o 7:00, szykowanko, żeby nie straszyć ludzi, śniadanie i ruszamy do AmberExpo. W niedzielę to samo, ale było trochę trudniej wstać po wieczornej delikatnej "integracji" :-)
Pierwsze co robimy zaraz po wejściu do hali targowej, to odtajamy... matko, jak tu jest parszywie zimno. Niby z Bydgoszczy do Gdańska daleko nie jest, ale czujemy się, jakbyśmy zmienili strefę klimatyczną. Ok, doszliśmy do siebie, ruszamy szukać reszty ekipy z Bydgoszczy. Są. Szybkie selfi przed wejściem, dopóki jeszcze wszyscy jesteśmy w kupie i się nie rozbiegliśmy po całych targach. Jeszcze wczesna pora, więc nie wszyscy wyglądają wyjściowo i są na 100% wybudzeni, szczególnie ja :-)






W tym roku "mistrza" ze swoim stoiskiem miała bez wątpienia Nasza Księgarnia, która chyba już nas wszystkich przyzwyczaiła do kreatywnego podejścia w przygotowaniu swoich ekspozycji. Na ich stoisku królowało Średniowiecze i nawet przez chwilę myślałem, że pozbędę się Pauliny... niestety wypuścili!!!


Jednak walka o prymat w kategorii "Zajebistość Stoiska" była zażarta do samego końca. Rebel nie pozostawał w tyle i rzucił do gry ponad czterometrowy schron, w którym można było pograć w Zonę. Klimat pierwsza klasa.


Na szczęście reszta wystawców też stanęła na wysokości zadania i przyciągała wzrok uczestników swoimi ekspozycjami, a oglądać było na prawdę co.




Stoiska stoiskami. Wszyscy się dwoili i troili, żeby przyciągnąć odwiedzających Targi graczy, a i tak całe show ukradł Rebel z ich stoiskiem wyprzedażowym. Dwa bite dni od rana do wieczora kolejki. Można było wyhaczyć naprawdę świetne tytuły w bardzo dobrych cenach, a dodatkowo od czasu do czasu na stojących w gigantycznych kolejkach graczy, czekały niespodzianki w postaci wydawniczych perełek i nowości w bardzo ograniczonych ilościach. Dziwna sprawa... większość osób wychodziła z tego stoiska z bananami na twarzy, pomimo tego, że w rękach dźwigali większe ciężary niż Pudzian w spacerze farmera... gry jednak potrafią swoje ważyć.


Na szczęście znalazło się coś i dla tych, co przyjechali tylko pograć, a nie kupować hurtowe ilości gier i ku rozpaczy partnerów, partnerek, żon i mężów, zostawiać na stoiskach całe wypłaty. 3000 gier czekało na graczy, a rozłożyć je można było na niezliczonych stołach... jak się okazało, zainteresowanie przeszło najśmielsze oczekiwania i zabrakło stołów. Gracze rozkładali się wszędzie, włącznie z podłogą i nikomu to nie przeszkadzało... gracze są jednak zdolni do poświęceń, aby obcować ze swoimi ulubionymi tytułami.


Można było również pograć w gry, które miana ulubionych jeszcze nie zyskały, gdyż albo nie zostały jeszcze wyprodukowane, albo póki co są dostępne tylko za granicą. Na graczy czekały stoiska z prototypami, gdzie można było między innymi w War with Goblins lub Gniew Barbarzyńców oraz stoisko ze świeżutkimi premierami z Essen, gdzie można było zasmakować już teraz, co wkrótce prawdopodobnie dzięki polskim wydawcom zagości na naszych stołach.


Było również jedno stoisko, które każdy odwiedzał, jakby był tam ukryty Święty Graal lub Arka Przymierza. Mowa o stoisku Albi Polska, gdzie był wystawiony nowiutki egzemplarz polskiego wydania Gloomhaven. Każdy, kto przechodził obok, musiał choćby dotknąć te 10 kilogramów szczęścia, a wszyscy czekający na swoje preordery zadawali tylko jedno pytanie - KIEDY!?

Jednakże nie można przecież cały czas chodzić. Z godziny na godzinę czułem się niższy, bo nogi zaczynały mi wchodzić w t..., powiedzmy dolną część pleców. Szczęśliwie się składało, że program imprezy naszpikowany był niezliczonymi wywiadami i panelami. Można było posłuchać ciekawostek ze świata planszówek, a przy okazji trochę odpocząć. Kaczmar w roli prowadzącego dawał radę i to bardzo. Na kanapie wylądowali między innymi IUVI oraz Rebel ze swoimi nowościami, oraz planami wydawniczymi na nadchodzący rok.


Nie tylko wydawnictwa zostały rzucone w ogień pytań Kaczmara, publiczności czy internautów. Autorzy też nie mieli lekko. Na pierwszy ogień poszedł autor między innymi Wielkiej Pętli i Żelaznej Kurtyny, Asger Harding Granerud, który nie tylko musiał odpowiadać na pytania, ale musiał się również zmierzyć z recenzentami w dwunastoosobowym wyścigu w Wielką Pętlę. Niestety nasza słowiańska krew wzięła górę. Recenzenci nie potraktowali autora ulgowo i nie dali mu wygrać. Dodatkowo Asger przez bardzo długi czas był dostępny w okolicach stoiska FoxGames. Nie tylko składał autografy, ale również niektórzy szczęśliwcy mogli sobie z nim pograć.



Nie zabrakło również naszych rodzimych autorów. Gracze mieli okazję posłuchać z ust autorów historii powstania Zony oraz perypetii w trakcie tej ośmioletniej przygody. Oczywiście Maciek i Krzysiek również nie uniknęli pytań oraz z wielkim zapałem demonstrowali Zonę graczom i tłumaczyli jej zasady.

Krzysiek prawdopodobnie musiał się przed Gramy sklonować, gdyż nie występował tu jedynie jako autor Zony, ale również autor gry Elekt, wydanej przez własne wydawnictwo What The Frog. Nie tylko prezentował grę na stoisku, ale również rzucił się w wir tłumaczenia zasad wszystkim graczom, którzy przystąpili do turnieju w Elekta.

Elekt był tylko jednym z tytułów, w które można było zagrać turniejowo. Wyprawa do Eldorado, SW X-Wing, Gejsze, Azul: Witraże Sintry, Wsiąść do Pociągu: Polska i wiele innych. Każdy, kto potrzebował emocji, mógł je znaleźć i dopasować grę do swojego gustu. Jeżeli jednak komuś emocje związane ze zwykłym turniejem nie wystarczały, mógł ruszyć na podbój Mistrzostw Polski w Keyforge lub SW Legion.




Nie można przecież cały czas, tylko latać jak wolny elektron. Trzeba czasami usiąść i na spokojnie w coś zagrać. Co prawda w turnieju nie wystartowaliśmy, ale Elekta sobie nie mogliśmy odpuścić. Ta gra jest naprawdę świetna.

Oczywiście nie mogło zabraknąć też ogrania kilku nowości. Na pierwszy ognień poszedł tytuł, który już jakiś czas temu trafił na "wishlistę" jako must have, Spirit Island od Lacerty. Niestety na tego genialnego co-op'a w polskiej wersji przyjdzie nam poczekać może jeszcze jakieś pół roku. Warto się uzbroić w cierpliwość, bo gra jest genialna.


Potem przyszedł czas na nowość od Galakty, Volt. Dawno się tak nie bawiłem, pomimo tego, że dostałem po tyłku. Genialne w swojej prostocie i dynamiczne walki robotów. Programowanie ruchów "na ślepo" na trzy kolejne rundy w tajemnicy przed innymi graczami robi robotę. Masa kombinowania i niepewności, co zrobi przeciwnik. Mega zabawa!


Część z bydgoskiej ekipy oczywiście nie mogła przejść obojętnie od kolejnej świeżynki z Lacerty, czyli nowego Azula.

W AmberExpo mogliśmy poznać nowe świetne osoby lub spotkać się z tymi, których już znamy i nawet mieszkamy w tym samym mieście/regionie, ale żeby się zobaczyć, trzeba było jechać aż na Pomorze :-). W ferworze walki i festiwalowej gorączki nawet wszystkich nie udało się załapać na zdjęciach, gdyż zaaferowani rozmowami, po prostu zapominaliśmy o robieniu fotek.



Mogliśmy również w końcu osobiście spotkać również osoby, które do tej pory znaliśmy tylko za pośrednictwem komputerów i mediów społecznościowych, jak na przykład Tyśka i ekipa Zappuzlowanych, których genialne drewniane puzzle podbiły na Targach serca osób, mających z nimi styczność.


Niektórzy do zawierania znajomości podeszli na swój oryginalny sposób.

O zgrozo... tysiące gier, setki atrakcji, dziesiątki stoisk, a wszystko przestało się liczyć, gdy na horyzoncie pojawił się magnes na samochód z jednorożcem :-)

Ja z kolei ostrzyłem sobie zęby na Ostatni Bastion, ale nie było szans, żeby dorwać się do stołu :-(

Nie tylko gracze mogli coś dla siebie znaleźć. Mistrzostwa Polski w układaniu kostki Rubika, warsztaty cyrkowe, VR, makiety kolejowe, piłka nożna na dmuchanym stadionie Energa Gdańsk, czy choćby Mistrzostwa Polski w FIT-KID & Fitnes Aerobic.






Jako jedno z ostatnich wydarzeń sobotniego programu miało miejsce ogłoszenie zwycięzcy oraz przyznanie nagród najlepszym Cosplay'erom tych Targów. Łączna pula nagród w tym konkursie wynosiła 2000 złotych, a bezkonkurencyjny okazał się klaun z "To".


Jak co roku zostały również i w tym wybrane najlepsze gry Targów. W kategorii Dziecięcej Gry Roku zwyciężyło Kto Pierwszy Ten Lepszy Trefla. Familijną Grą Roku zostały Pluszowe Opowieści CUBE Factory of Ideas, natomiast Grą Roku Targów Gra i Zabawa 2019 według jurorów zostało Fudżi wydawnictwa Lacerta. Wyróżnienia zdobyły również Cztery do Wygranej od wydawnictwa Alexander w kategorii Gra Dziecięca, Patchwork Doodle Lacerty w kategorii Gra Familijna oraz Reef od FoxGames w kategorii Gra Roku. Wszystkim zwycięzcom serdecznie gratulujemy, a pozostałym życzymy, oczywiście podobnie jak tegorocznym zwycięzcom, szczęścia i wygranej za rok.


Dwa dni w Gdańsku minęły w mgnieniu oka. Strach pomyśleć, że kolejna edycja znowu za rok. Na szczęście imprez i okazji, żeby się spotkać, jest bez liku i nie trzeba odliczać czasu do kolejnej jesieni. Z częścią osób widzimy się już za tydzień na Narodowym :-)
Do zobaczenia za rok... a może wcześniej!
PS. My oczywiście nie mogliśmy sobie odpuścić zakupów i tym razem też trochę nawieźliśmy do domu... zaczyna się znowu kończyć miejsce :-)
